środa, 22 marca 2017

Z motyką na słońce

Strasznie dawno mnie tu nie było, już dawno chciałam zlikwidować bloga ale jakoś tak nie miałam sumienia. Moje niepisanie wiąże się głównie z brakiem czasu. Musze przyznać, że porwałam się trochę z motyką na słońce...dom - praca - szkoła - dziecko z ZA to trochę za wiele. Zawsze byłam perfekcjonistką, jak coś robię to na 200% a teraz czuję, że zawsze coś jest zaniedbane, każdą wolną chwilę poświęcam Małej ale czuję, że i tak ją zaniedbuje. Jest duże prawdopodobieństwo, że spełni się moje przeczucie i Młoda będzie miała diagnozę zespół aspergera, jesteśmy w trakcie diagnozy jeszcze ale wszystko na to wskazuje. M. rozwija się świetnie pod pewnymi względami, pod pewnymi jednak dość mocno odstaje od rówieśników. Mimo wszystko postępy są ogromne, jednak czekam na ostateczną diagnozę bo wtedy też dobierzemy nowa terapię, bardziej dopasowaną pod nią. Coraz częściej myślę nad rezygnacją z pracy lub przejściu na urlop wychowawczy, wszystko jednak wiąże się z pieniędzmi. Na terapię, lekarzy potrzeba kasy...może jak uda nam się uzyskać orzeczenie o niepełnosprawności będzie troszkę lżej no ale każdy kto choruje wie, że aby chorować to trzeba mieć kasę i ....zdrowie.

W pracy jakoś idzie, dogadałyśmy się na swój sposób i zgrałyśmy. Jednak jest to praca z ludźmi, których najnormalniej w świecie czasami mam dość, no ale to chyba każdy z nas przechodzi.

W szkole, fajnie. Idzie mi całkiem nieźle, chociaż stwierdzam, że te 10 lat prędzej byłoby mi dużo łatwiej i miałam więcej wolnego czasu, teraz cierpię na chroniczny brak czasu. Młoda jest na tyle absorbująca, że dopóki nie zaśnie nie ma szans aby coś do szkoły porobić, ja wieczorem też już padam na pysk więc wstaję o 4 rano aby się przed pracą trochę pouczyć, albo coś popisać, no ale mam co chciałam. Cały czas mówię sobie, że robię to przede wszystkim dla siebie aby zabezpieczyć swoją i młodej przyszłość.

Co do drugiego dziecka, nie mam sił...ale mam też świadomość, że M. potrzebuje opieki i co będzie jak kiedyś zabraknie nas...rozważamy kolejną adopcję ale teraz zdrowego dziecka, bez obciążonego wywiadu...może tak nie powinno się myśleć i obciążać już na starcie tego drugiego dziecka kłopotami ale może M. będzie całkiem dobrze radziła sobie w życiu niemniej jednak fajnie jest mieć kogoś komu można zaufać i poprosić o pomoc.

Uff nawet nie wiedziałam, że tak potrzebowałam wyrzucić pewne sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz