piątek, 31 lipca 2015

Nocne wędrówki M.

Od kilku dni młoda urządza sobie w nocy spacery. We wtorek  spadła ze swojego łóżka, bo tak się kręciła że wreszcie spadła. Połowa jej ta dolna została na łóżku a od pasa w górę leżała na podłodze i co najśmieszniejsze nawet się nie obudziła (kładę kołdrę na podłogę bo już zdarzało się jej spaść). Wstałam ułożyłam ją na łóżku, przykryłam i było ok. W środę przyszła do nas do łóżka po 1 w nocy, gadała do nas brała nas za ręce i trzymała sobie, gadała do nas, chciała się bawić (nawet miłe to było, chociaż z drugiej strony poczułam wyrzuty sumienia, że może  za mało czasu z nią spędzamy) tyle że trwało to ponad 3 godziny, wreszcie już wkurzona, zmęczona i wogóle ululałam ją po 4 nad ranem. W czwartek budzę się o 24:30 bo czuję, że ktoś na mnie patrzy, podnoszę wzrok i widzę młodą która czeka aż się przesunie i gramoli się do łóżka, dzisiaj żeby tradycji stało się zadość po godzinie 1 w nocy też postanowiła do nas przyjść, tyle że zaraz się ułożyła i spała jak wychodziłam do pracy. Jestem zmęczona tym tygodniem, bo nie dość że kładę się spać dość późno bo raczej sporo po godzinie 23 a nawet bliżej 24 to wstać muszę do pracy już o 5:30, a pogoda raczej "barowa" i mój organizm ma dość duże problemy z wstaniem z łóżka. Mam nadzieję, że te jej wędrówki się skończą i będę mogła przespać ciągiem chociaż 5 godzin, chociaż czuję już niedosyt spania, chyba organizm po dwóch latach spania po 3-4 godziny woła o pomoc. Powodem tych wędrówek najprawdopodobniej jest zaburzenie integracji sensorycznej, babka mówiła nam że dość dużo dzieci ma wtedy problemy ze spaniem, jakby było im szkoda czasu na spanie. 
Jakby chciał mi ktoś podarować wolne 2-3 godziny snu to ja bardzo chętnie w każdej ilości.
Pozdrawiam z bardzo bardzo deszczowego Pomorza :)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Gwarna sobota

W minioną sobotę mieliśmy spotkanie naszej grupy adopcyjnej z dziećmi, byli prawie wszyscy bo było nas siedem par (na kursie było 8) i ośmioro dzieciaczków, jedna para przyjechała bez dzieci bo te są na wakacjach u dziadków, poszczęściło im się. Pogoda dopisała, dzieciaki szalały jak wściekłe, było bardzo fajnie. Oczywiście pogadać za dużo nie pogadaliśmy bo każdy doglądał swojej latorośli. Dzieciaki szybko złapały wspólny język, młoda była jedyną dziewczynką w towarzystwie i ustawiała chłopaków a oni potulnie robili co im kazała, umie się dziewczyna ustawić. Najbardziej przypadli mi do gustu dwaj bracia blondaski, młodszy jest w wieku naszej córci a drugi ma prawie 8 lat. Chłopaki ruchliwe jak młoda, ale bardzo sympatyczni. Przy nich tez nie da się nudzić :)
Nie chciało mi się jechać na to spotkanie, bo ostatnie dwa tygodnie wszystko robiłam w biegu ale nie żałuję, młoda się dotleniła, pobawiła z większą grupką dzieciaków i na tle innych dzieci wypadła bardzo dobrze, nikt nie mógł uwierzyć, że jest tak ruchliwa. Ale to prawda w sumie bo od dwóch czy trzech dni młoda sporo zwolniła, nie wiem może jakiś skok rozwojowy, dorasta czy coś. Do domu wróciliśmy koło 17 a tam byliśmy od południa, młoda jak wsiadła do samochodu to zaraz spała taka była wymęczona. Wczoraj rano z kolei jak tylko otworzyła oczy to zażyczyła sobie "brum brum do dzieci" także widać i jej towarzystwo przypadło do gustu :)
Fajne takie spotkania i fajnie jest wyjść z domu.
Miłego poniedziałku.

wtorek, 14 lipca 2015

chodź kochanie :)

Od jakiegoś czasu moja mądra córcia znalazła na nas sposób, mianowicie jak coś nie chcemy jej dać, zrobić tak jak chce to mówi do nas "kochanie daj rękę", albo "kochanie chodź" rozbraja nas tym bardzo, zawsze wtedy mamy uśmiech na buzi. Od kilku dni też obserwuje, że przy zabawie zabawkami a najbardziej ulubionym królikiem mówi do niego "kochanie", śmiesznie to brzmi w ustach małego dziecka, ale widać też, że już wie kiedy jest odpowiedni moment aby tego zwrotu użyć :)
Bardzo mi wydoroślała moja dziewczyna ostatnimi czasy, nie mówię tu tylko o fizyczności chociaż różnice widać gołym okiem.
Zrobiła się spokojniejsza, poważniejsza (ma jeszcze takie "odpały" ale znacznie rzadziej i tylko wtedy kiedy chce zwrócić na siebie uwagę), coraz więcej potrafi, ma bardzo dobrą pamięć. Od jakiegoś czasu robimy sobie co drugi dzień tor przeszkód i skaczemy, przechodzimy przez niego i czasami specjalnie poprzestawiam coś inaczej niż było poprzednio, ona to poprawia i mówi "tak nie", jak zapominam o czymś to też mi przypomina albo przynosi, pamięci i spostrzegawczości nie można jej zarzucić. Coraz lepiej radzi sobie ze sztućcami, piciem z normalnego kubka (do tej pory unikała go jak mogła), coraz dłużej siedzi przy stole, coraz chętniej bawi się w zabawy które wymagają skupienia, koncentracji. Bardzo mnie to raduje, bo widzę, że ta nasza praca przynosi wymierne efekty, że być może wizja przedszkola nie będzie taka przerażająca, jedyne czego jeszcze nie udało się opanować to sygnalizowania potrzeb fizjologicznych, pracujemy nad tym cały czas, bez przymusu ale tak trochę delikatnie. Poza tym nasz wspólny czas wypełnia zabawa, wygłupy. Ostatnim hitem stał się telefon a raczej robienie nim zdjęć. Młoda siada mi na kolanach i mam robić nam zdjęcia a ona robi przy tym bardzo różne miny, wygibasy i jest bardzo zabawnie. Poza tym znowu bardzo pragnie mojego kontaktu, bliskości, znowu nie chce mnie wypuszczać do pracy, nie ma jakiś wielkich histerii ale sporo muszę się ją naprzekonywać. Na szczęście udaje się bez płaczu i innych dziwnych rzeczy wyjść do pracy, najlepsze są później powroty i te spragnione miłości małe rączki obejmujące mnie za szyję :)
Ach to moje Kochanie, co ja bym bez niej poczęła.
Dzisiejszy wpis w pełni poświęcony mojej córce.
Buziaki kochani.

środa, 8 lipca 2015

Mama się rehabilituje :)

Od poniedziałku jeżdżę na rehabilitację, czy czuję poprawę szczerze mówiąc nie wiem bo ostatnimi czasy plecy przestały dokuczać bolą jedynie jak ponoszę małą a ona przecież już nie taka mała bo ma prawie 3 latka a wygląda na więcej. Mam 3 zabiegi dziennie, solux, laser i prądy. Najbardziej obwiałam się tych prądów ale są najprzyjemniejsze szkoda, że trwają tylko 10 minut ;)
Codziennie zwalniam się z pracy bo zabiegi mam na 14:30 a muszę 30km dojechać, więc jadę PKS-em o 13:12 i prawie codziennie jedzie ten fajny kierowca, któremu wiem że się podobam bo bardzo się mnie wstydzi ;)
Wczoraj rozmawiał przez telefon i byłam w szoku, że taki facet a głos ma tak miękki, taki delikatny, uspokajający, gdybym nie miała męża chyba bym się w nim zakochała, a przynajmniej w tym głosie :)
Wczoraj rano poszłam zrobić się na bóstwo, zmieniłam kolor i fryzurę. Bardzo dobrze się w nowym looku czuję, wszyscy mówią, że super, inaczej ale twarzowo, w końcu trzeba było coś zrobić dla siebie, w końcu nie wiadomo kogo spotkam na tej rehabilitacji ;) oczywiście żartuję, to był już czas na odświeżenie fryzury. Te z was które mają krótkie włosy wiedzą że po miesiącu włosy wołają już o podcięcie.
Dobra zabieram się za robotę bo o 13 wychodzę.
Miłego dnia.