piątek, 25 września 2015

Trudne początki

Usiadłam z zamiarem napisania długiego postu i nie wiem od czego zacząć hihi. Może napiszę najpierw co u nas: u nas generalnie dobrze, chociaż były małe przeszkody w formie przeziębień więc byliśmy wyłączeni z przedszkola i terapii. W przedszkolu młoda czuje się jak ryba w wodzie, bardzo chce chodzić niestety odporność na infekcje mała i co chwilę jest przeziębiona. Ja zostawiam ją wtedy w domu 2-3 dni aby nie zarażała innych dzieci, szkoda tylko że inne matki mają gdzieś resztę dzieci i nafaszerują dzieciaka rano i wio do przedszkola, ja wiem że czasami sytuacja nas do tego zmusza ale większości to jednak nasze wygodnictwo. Panie w przedszkolu M. polubiły i co chwila dopytują kiedy przychodzi, grupa się już dosyć związała tylko M. jest tak dużą indywidualnością ale może to i dobrze bo Panie poświęcają jej więcej czasu. Generalnie nie sprawia trudności, jedynie ta jej nadpobudliwość widać, bo przykładowo jak dzieciaczki mają 20 minut siedzieć przy stoliczkach i malować to ona po 10 minutach robi rundę dookoła sali i wraca na miejsce ale nikomu to nie przeszkadza. Z paniami z przedszkola i terapii doszliśmy do wniosku, że zostawiamy M. w przedszkolu bo to dla niej też nauka, terapia i nie ma znaczenia czy będzie chodziła jeden dzień w tygodniu czy dwa. Co do terapii to bardzo podoba jej się integracja sensoryczna, narazie mieliśmy dwa spotkania i za każdym razem młoda nie chciała wychodzić. Babeczka rewelacja spokojna, ale konsekwentna podpowiada nam co robić w domu. Babka z logopedii wydaje się ostra ale M. się jej słucha, na ostatnich zajęciach bardzo ją chwaliła, zdziwiła się że młoda ma tak duży zasób słów. Dzisiaj mamy pierwsze spotkanie z psychologiem, najpierw M. była chora a później babeczka. Jestem ciekawa co powie na zachowanie M. Ja jestem zadowolona i bardzo bardzo zmęczona. W pracy zawalona robotą, w domu tez zawsze coś do zrobienia, dwa razy w tygodniu muszę zrywać się z roboty i gnać na terapię, do domu zjeżdżamy wieczorem i już na nic czasu nie ma. Nocki bywają różne, raz młoda pięknie śpi, a raz wręcz odwrotnie. Na dodatek co noc wędruje do naszego łóżka. Dla tego teraz czuję się jakby przejechał po mnie czołg (chociaż nie wiem jak to jest :)). Jestem zmęczona fizycznie i psychicznie. Na dodatek atmosfera w pracy nie jest zbyt fajna więc to moje urywanie się też mi ciąży. W domu niby wiedzą, że jestem zmęczona, mówię o pomocy i faktycznie ona jest ale jeden dzień, dwa a później jest znowu to samo. Na szczęście (chociaż tak nie powinno być) wygarnęłam mojej siostrze to i owo bo co week przyjeżdżali sobie do nas odpocząć i oczywiście ja musiałam po nich sprzątać, ba ugotować obiad i dla nich ale pomocy od nich ani za grosz. Moja cierpliwość w tej kwestii się skończyła i oznajmiłam co mnie boli, obrazili się (chociaż tak naprawdę nie mają za co, bo powiedziałam tylko jak jest) i nie przyjeżdżają, a jak wpadają to na godzinkę, dwie a mogą bo mieszkają zaledwie 30km od nas. Drastyczna metoda ale na nich nic innego nie działa, więc jest jak jest. Traktuje teraz ich tak jak oni mnie traktują od lat, jak śmiecia, jak popychadło - przynajmniej ja to tak odczułam. No to się pożaliłam przy okazji ale było mi to bardzo potrzebne.

3 komentarze:

  1. Szkoda że siostra nie zrozumiała tylko ujęła się dumą.. .. ale niektórzy już tacy są .. Bardzo cieszę się że mała trafiła do takiego fajnego przedszkola o i że terapia i logopeda też ok. Oby tak dalej:* Trzymaj się ciepło i nie przejmój się siostrom, miałaś racje że powiedziałaś co cię boli - niektórzy nie widzą jak potrafią być uciążliwi :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że M. tak dobrze znosi rozłąkę z rodzicami i świetnie radzi sobie w przedszkolu oraz na wszystkich dodatkowych terapiach i zajęciach :) A siostra usłyszała tylko to, na co sobie zasłużyła i sama zapracowała, więc nie miej wobec niej wyrzutów sumienia. Jeśli nie umie tego zrozumieć - trudno. Nie możesz się na śmierć zajechać, paść na twarz i zupełnie zrezygnować z jakiegokolwiek odpoczynku tylko dlatego, że rodzinka ma chęć na (nie)proszony obiadek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że terapia ruszyła z kopyta i M znalazła zrozumienie w przedszkolu.
    Miło to czytać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń