środa, 19 sierpnia 2015

Przygotowań czas - trudny czas

         Już kilka razy zabierałam się do napisania ale jak zaczynałam to nie wiedziałam jak swoje obawy ubrać w słowa.
Jakiś trudniejszy czas mam teraz, wiąże się to z pójściem małej do przedszkola. Niby dostała się do przedszkola samorządowego, które widzę z okna swojej pracy ale po pierwsze jest nieodpieluchowana a dwa coraz gorsze opinie słyszę o wychowawczyniach tam pracujących, no i mają dość ubogą ofertę edukacyjną. Wstępnie jak rozmawiałam z dyrektorką to była mowa o dziecku bez pieluchy no ale nie udało się i nie wiem jak do tego podejdą, nie mogę o tym porozmawiać bo szefowa jest na urlopie, muszę czekać co strasznie mnie wkurza bo babka wraca do pracy dopiero 31.08. Między czasie targana różnymi emocjami odwiedziłam prywatne przedszkole, które działa na podstawie wpisu do ewidencji Szkół i Placówek Niepublicznych, co prawda oddalone jest od naszego miejsca zamieszkania o jakieś 3km, ale grupa tam jest mniejsza bo w tym roku liczyć będzie 18 dzieci, przyjmują dzieci z pieluchą, w razie potrzeby karmią co mnie też interesuje bo młoda nie ma jeszcze idealnej wprawy z jedzeniem i może potrzebować takiej pomocy. Mają lepszą ofertę edukacyjną, prowadzą np. zajęcia metodą Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne, które mamy zalecone przez PPP więc nie musielibyśmy na nie dojeżdżać 30km tylko zaledwie 3km. Jedynym "ale" nie jest koszt chociaż jest znaczna różnica bo w samorządowym koszt miesięczny oscyluje około 200zł a w prywatnym około 360zł, z tym że tłumaczę sobie jakbym miała dwa razy w tygodniu dojeżdżać na zajęcia z ruchu po 60km to chyba więcej wydam na paliwo. Jednak patrzeć tu należy na dobro dziecka, jej komfort i poczucie bezpieczeństwa. Chciałabym już z nią chodzić na adaptację a tak muszę się wstrzymać bo nie wiem sama na co się zdecydować, być może po powrocie dyrektorki problem sam się rozwiąże bo powie, że jednak z pieluchą nie przyjmują i nie będę miała wyjścia, a tak cały czas jestem rozdarta. Boję się czy młoda szybko się zaaklimatyzuje, jak przeżyje rozłąkę nie ze mną bo ja i tak chodzę do pracy ale rozłąkę z babcią, która jest z nią w domu. Wiem, że każdy musi się zmierzyć z podobnymi problemami, być może robię coś na wyrost ale po prostu się boję i już.
Miłego czytania.

6 komentarzy:

  1. Ja bym się nie zastanawiała tylko wybrała to prywatne przedszkole. Upewniłabym się tylko, co do jakości świadczonych usług i kompetencji wychowawczych. 160zł to dużo i nie dużo. Niektórych rzeczy nie da się przeliczyć na PLN.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak będę w takiej sytuacji (a kiedyś raczej będę) to na bank wybiore prywatne. Nawet jeśli chodzi o te pieluchy to bez przesady Maluszek ma na to czas. Tak jak pisze ME niektórych rzeczy nie da się przeliczyć a po co masz się stresowac Paniami i ich podejściem do pewnych tematów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem nie jest to bardzo duża różnica w kosztach tym bardziej że moją lepszą ofertę edukacyjną, przemyśl wszystkie za i przeciw wypisz na kartkach i podkreśl to co jest najważniejsze :) Wszystko będzie dobrze :) Trzymam kciuki i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja, opierając się na własnym doświadczeniu z przedszkolem prywatnym i państwowym, zdecydowanie wybrałabym to prywatne. Lepszy komfort psychiczny rodziców, no i grupa tylko 18 osobowa, to zawsze mniej zarazków i mniej chorób. My też początkowo wybieraliśmy przedszkole bo najbliżej, jednak są ważne wszystkie za i przeciw, a nie nasza wygoda. Trzymam kciuki za dobrą decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wybrałabym prywatne przedszkole. Różnica w kosztach istotnie nie jest duża. U nas państwowe przedszkole kosztuję 400 zł ale już prywatne najtańsze od 800 zł w górę - tu już faktycznie można się zastanawiać. No i kwestia samodzielnego korzystania z toalety - przedszkola państwowe zdecydowanie wymagają takich umiejętności od najmłodszych.
    Powodzenia;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dziwię się, że targają Tobą takie rozterki. W końcu chodzi o dobro dziecka.
    Może znasz kogoś, kto ma dzieci w obu przedszkolach. Może rozmowa ułatwi podjęcie decyzji. Chociaż dużo przemawia za przedszkolem prywatnym. Nie wiem, jak u Was, ale w mieście, w którym pracuję (a często mam kontakt z grupami przedszkolnymi) w przedszkolach samorządowych grupy są naprawdę liczne. Ponad 30 dzieci to norma. I naprawdę ciężko pracuje się z taką gromadką. Do tego zdarzają się sytuacje, że z braku miejsc dyrekcja dołącza młodsze dzieci do grup starszych. Są to pojedyncze przypadki, ale wtedy sporo uwagi idzie dla tych młodszych dzieci. Myślę, że warto zrobić mały wywiad, żeby potem uniknąć przykrych niespodzianek.
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń