poniedziałek, 29 czerwca 2015

To już 2 lata moja kochana Córeczko

W piątek mieliśmy małą rocznicę, mianowicie 26.06 minęło 2 lata od poznania naszej kochanej Córeczki. To już albo dopiero dwa lata. Przez te dwa lata tak dużo się zmieniło, tak dużo się wydarzyło. Pamiętam jak jechaliśmy złożyć dokumenty na kurs, a tu już minęło tyle czasu jak jesteśmy razem. Te dwa lata były bardzo szczęśliwe ale również czasami trudne. No i muszę przyznać, że przez te dwa lata to chyba tylko 4-5 nocy udało mi się przespać całe ;)

Za Waszymi radami w środę pogadałam z mężem a raczej to ja mówiłam a on tylko słuchał, na koniec skwitował tylko "rozumiem" i nic więcej ale od czwartku kompletna przemiana (oby nie zapeszyć), włączył się w rodzinne życie, obowiązki, wychowywanie małej. I jest dobrze, oby tak już zostało, wreszcie nie jestem tak umęczona wieczorem, że myślę tylko o spaniu. Ten week spędziliśmy właściwie we 3, chodziliśmy dużo razem, bawiliśmy się. Młoda szczęśliwa a i chyba każde z nas za tym tęskniło. Mam nadzieję, że takie dni jak przez ten week będą u nas teraz codziennością, a nie tylko odświętnym wydarzeniem.

Dziękuję za rady.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Niezdecydowana - jak to kobieta

Tak wiele chciałabym napisać, a jednocześnie nie umiem ubrać tego wszystkiego co mnie trapi w słowa. Jednego dnia chciałabym rozwodu, chętnie wyrzuciłabym wszystkie jego rzeczy aby ich nie widzieć, aby wykrzyczeć, że go nienawidzę (tak tak teraz czuję raczej nienawiść niż miłość, a może to obojętność), żyjemy razem a jednak obok siebie. Bywają dni kiedy zamienimy dosłownie jedno czy dwa słowa i to wszystko. Przy małej pomaga mi niewiele, dosłownie jedynie to, że się bawi z nią chwilę. A jak to kobieta do pracy, wracając zakupy, obiad, pranie, sprzątanie i jeszcze a raczej w pierwszej kolejności zająć się dzieckiem, nie no spoko przecież ja jeść, spać i odpoczywać nie muszę. Innym razem robię sobie rachunek sumienia i mówię, że przesadzam, że zbyt dużo oczekuję, każdy jest tylko człowiekiem. Po raz kolejny oglądam mieszkania na sprzedaż bo dość mam tej małej (chociaż ma ponad 4 tyś. mieszkańców) wsi na której mieszkam. Mam dość tego dojeżdżania aby cokolwiek załatwić, chciałabym mieć wszędzie blisko, chciałabym mieść nowych znajomych, chciałabym mieć sąsiadkę do której mogę wpaść na plotki...wiem wiem za dużo bym chciała. Innym razem myślę sobie gdzie mi będzie lepiej niż tu. Praca na miejscu, 5 dni w tygodniu, każdy week wolny...tylko jakoś mi to przestało już wystarczać i zastanawiam się, dlaczego mam się tym pocieszać, wiem że niektórzy mają gorzej ale to chyba nie powód abym nie mogła sobie marzyć, mieć większych ambicji.
Takie o to rozważania i przemyślenia zaprzątają ostatnio moją głowę.

Miłego czytania.

piątek, 19 czerwca 2015

Mama na przymusowym odpoczynku

Bardzo dziękuję, że zechciałyście znowu mnie czytać, bałam się że stwierdzicie, iż nie ma takiej potrzeby. Dzisiejszy post będzie o mnie i moim zdrowiu, które niestety ostatnio trochę szwankuje.

Od jakiegoś czasu bolał mnie kręgosłup, jednak jeszcze bardziej miednica i nogi. Dostałam tabletki, które niestety nie pomagały, więc poszłam jeszcze raz i odrazu seria zastrzyków, L4 i zakaz wstawania, trzeba się oszczędzać. Wiadomo jak to jest przy dzieciach za długo nie poleżysz, no ale odpoczywałam ile się dało. Po powrocie do pracy ból powrócił i to prawie z taka samą siłą jak przed zastrzykami, chodzę jednak do pracy bo pracuję jednoosobowo i nie mogę pozwolić aby zrobiły mi się zaległości bo z nich nie wyjdę. Moja Pani doktor rozłożyła ręce i dała mi skierowanie do ortopedy, byłam we wtorek stwierdziła na podstawie rozmowy i wyników rtg, że mam przeciążony kręgosłup i na tą chwilę rehabilitacja, w domu zakaz ćwiczeń, zakaz zumby a niedawno zaczęłam na nią chodzić i jak najbardziej oszczędny tryb życia. Wczoraj szukałam najszybszego terminu rehabilitacji i nawet się udało, bo już za niecałe dwa tygodnie mogę zacząć tylko za jedną serię zabiegów muszę zapłacić nie jest to jakaś fortuna ale 90,00zł piechota nie chodzi. Oczywiście zapłacę po to aby już rozpocząć tą rehabilitację bo nie mogę wyrobić z bólem. Będę miała po 10 zabiegów prądem, ogrzewanie lampą solux i laser. Mam nadzieję, że to pomoże. Przy okazji badań okazało się, że mam małą wadę genetyczną mianowicie niespojenie łuku S1 -  Niespojenie łuku kręgu (spina bifida) jest wadą wrodzoną (najczęściej segment L5 lub S1), która powoduje brak zrostu łuku kręgu kręgosłupa. Deformacja sprzyja przeciążeniom kręgosłupa powoduje dysharmonie napięcia mięśniowego a czasami powoduje, że szybciej dochodzi do rozwoju zmian zwyrodnieniowych.Osoba cierpiąca z powodu niespojenia łuku powinna regularnie unikać przeciążeń kręgosłupa związanych na przykład z dźwiganiem ciężarów, pracą w pochylonej pozycji, długotrwałym przebywaniem w pozycji siedzącej, jak również z sytuacjami wymagającymi nadmiernego prostowania kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Noszenie obuwia na wysokich obcasach, nadwaga, a także ciąża są czynnikami, które mogą znacznie nasilić dolegliwości, bądź być czynnikiem powodującym ich ujawnienie. W codziennym rozkładzie zajęć osoby z niespojeniem łuku powinno znaleźć się 15-30 minut na ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha, pośladków i grzbietu. Zwiększona siła i wytrzymałość tych grup mięśniowych pozwala dłużej utrzymywać pożądaną postawę ciała i łatwiej unikać przeciążeń. Zabiegi fizykoterapeutyczne i przyjmowanie leków wydają się mieć jedynie działanie pomocnicze i doraźne.

Także w tej chwili powinnam o siebie bardziej zadbać, w domu na szczęście zrozumieli i starają się pomóc, chociaż mąż raczy czasem zapominać ;) musiał przejąć część obowiązków, chociaż jak ktoś mnie zna ciężko mi było bo ja zrobiłabym to lepiej, szybciej i wogóle :) Córcia czasem daje popalić, w nocy bywa różnie więc jestem i tym zmęczona też, marzę o wyspaniu się albo chociaż poleżeniu sobie spokojnie w łóżku do 9. Może za jakiś czas się uda :)

Dzisiaj to na tyle. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

środa, 17 czerwca 2015

Ucieczka a raczej jej próba

          Próbowałam ostatnio uciec od pisania, od tego wszystkiego co się u nas dzieje, zlikwidowałam bloga ale nie umiem poradzić sobie z tym co dzieje się w mojej głowie, z moimi odczuciami, emocjami. Może coś robię na wyrost, może przesadzam ale moja matczyna intuicja podpowiada mi, że idę w dobrym kierunku, że powinnam się tego trzymać.
Niektórzy pamiętają, że adoptowaliśmy 9 miesięczną dziewczynkę, w tej chwili ta dziewczynka ma niespełna 3 lata, jest bardzo bardzo ruchliwa, żywiołowa, absorbująca, uśmiechnięta i bardzo kochana. Jak ktoś ją widzi to mówi, że mam puknąć się w głowę bo ona jest zdrowa i że przesadzam. Tak faktycznie jest, ona jest zdrowa niestety ma swoje deficyty. Znając przeszłość rodziców biologicznych dmucham na zimne, chcę jej zapewnić a przynajmniej ułatwić lepszy start w życie.
Byliśmy na diagnozie w PPP no i mamy stwierdzone zaburzenie integracji sensorycznej. Niestety terapię będziemy mieć dopiero od września bo tak odległe są terminy. W naszych okolicach nie ma możliwości zapewnienia nawet prywatnie takiej profesjonalnej pomocy, Ci dobrzy specjaliści pracują w poradniach i jak się okazuje mają zakaz prowadzenia prywatnych terapii. Czytam w necie co można robić samemu w domu ale to nie to samo. Czasami jestem tak zmęczona, że najchętniej położyłabym się tylko spać i spała całą dobę. Do tego i moje zdrowie zaczęło szwankować, dolegliwości bólowe są tak ogromne że mogę poruszać się tylko na kolanach, ale dalej walczę, aby nie odpuścić aby być konsekwentnym chociaż czasami już odpuszczam wiem, że nie powinnam ale uginam się. Wiem, że jest coś takiego jak diagnoza integracji sensorycznej jakby ktoś miał informacje gdzie mogę ją wykonać na Pomorzu będę wdzięczna.
Pozdrawiam i uciekam, ale napewno jeszcze napiszę.
Mam nadzieję, że ponownie będziecie mnie czytać.
nela81